opp.png

WZDŁUŻ SANU – eskapada nie tylko dla miłośników historii …

... śpiewali  uczestnicy wycieczki – członkowie Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół" w Dynowie, którzy 30 września udali się na trasę: Dynów – Opatów – Ujazd – Sandomierz – Baranów.

 

Jak wody Sanu - naszej „domowej rzeki" dotarli aż do Wrzaw, gdzie „matka rzek polskich" przyjmuje górskie wody płynące od Sianek, Sanoka, Dynowa, Przemyśla… Poranne mgły szybko ustąpiły i niedziela okazała się pięknym słonecznym - prawie letnim dniem.

Eskapada miała nie tylko krajoznawczy charakter, ale i historyczny także. Bo jakże inaczej być mogło! Turyści stanąwszy w Opatowie przy zabytkowej Bramie Warszawskiej, zapoznali się z historią tego niezwykłego miasteczka, które przeżyło dwa straszliwe najazdy tatarskie i gdy znajdowało się w agonii, znalazł się potężny mecenas – Krzysztof Szydłowiecki – inwestor, fundator z hojnością iście królewską.

DSC05627

Opatów - Brama Warszawska.

To on obwarował je potężnymi murami z czterema wielkimi bramami, to on nakazał budowanie kilkupoziomowych piwnic, by można się było w nich bezpiecznie schronić, a w czasie pokoju składować towary. Opatów w XVII wieku liczył dwa razy tyle mieszkańców co teraz i był ważnym centrum handlowym na szlakach z Litwy i Rusi na zachód.

Zwiedzających urzekł długi rynek opatowski (już po rewitalizacji) ...

DSC05640

Rynek w Opatowie.

... i oczywiście zabytkowa kolegiata.

DSC05643

Opatowska kolegiata pod wezwaniem św. Marcina z Tours.

Tej niedzieli odbyło się tu szczególnie uroczyste nabożeństwo z udziałem kronikarzy OSP z całej Polski. Przybyli tu na swój doroczny zjazd, a miejscowy proboszcz witając ich, podkreślił potrzebę utrwalania lokalnych wydarzeń, bo dzieje narodu i całej naszej Ojczyzny to suma zdawałoby się „drobnych" zdarzeń.

DSC05647

Wnętrze kolegiaty.

Z Opatowa przez Klimontów jeden „skok” i już się stoi przed monumentalną warownią KRZYŻTOPÓR. Zamczysko na płaskim, równinnym terenie jawi się tak niespodziewanie, że trudno uwierzyć, że to nie fatamorgana. Olbrzymia budowla bez drzwi i okien, ale z dobrze zachowaną strukturą architektoniczną. Fundator – wojewoda sandomierski Krzysztof Ossoliński – nad bramą wjazdową umieścił – krzyż i rodowy herb – topór.

DSC05699

Zamek Krzyżtopór.

Krzyżtopór to architektoniczny „kalendarz’’, bo kwartały to 4 potężne baszty, 12 miesięcy to ilość sal balowych, 52 tygodnie to liczba pokoi, a liczba okien odpowiadała ilości dni w roku. Budowa fortalicji, według niektórych źródeł, trwała 20 lat (1624- 1644), a zamieszkana była przez … 13. Obrabowali ją i splądrowali Szwedzi (szkoda, bo sam król Karol Gustaw był nią zachwycony), a ogromne koszty odbudowy przekraczały możliwości finansowe kolejnych właścicieli zamku: Denhoffów, Kalinowskich, Morsztynów, Paców, i Łempickich. Wszyscy zwiedzający te „trwałe ruiny‘’ zamyślają się nad fantazją fundatora, nad jego bogactwem i … nad losami Rzeczypospolitej – tyle razy obracanej w ruinę!

DSC05692

Członkowie Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół" na tle zamku.

Całe niedzielne popołudnie wycieczkowicze spędzili w Sandomierzu. Najpierw obowiązkowo „wdrapali się’’ na taras Bramy Opatowskiej, by stamtąd podziwiać zabytkowe miasto i rozległą okolicę. Słońcem zalana ziemia sandomierska zachwyciła malowniczym zakolem Wisły (trudno było uwierzyć, że ta rzeka może tyle szkód wyrządzić), kolorami „pieprzowego wzgórza”, wreszcie trasą rzecznej żeglugi.

Od Bramy Opatowskiej przyjemny spacerek i już stali przed zabytkowym ratuszem. Tym razem celem wędrówki było muzeum diecezjalne, w którym zobaczyć można fajkę Adama Mickiewicza, rękawiczki królowej Jadwigi, portret młodzieńca – oraz XV - i XVI- wieczne ornaty, zabytkową broń i archeologiczne eksponaty pochodzące wykopalisk prowadzonych na terenie miasta. A na sandomierskim rynku trwał niedzielny kiermasz artystycznego rękodzieła.

DSC05707

Sandomierz - wnętrze Bramy Opatowskiej.

Można było nabyć wyroby miejscowych twórców, starocie różnej wartości i posilić się przed kolejnym skokiem- tym razem do pięknego Baranowa. Przepiękny zamek w otoczeniu jesiennie pożółkłych drzew, oświetlony promieniami chylącego się do zachodu słońca wyglądał bajkowo. Jego dzieje obfitują w liczne zmiany właścicieli; od Grzymalitów- Baranowskich, przez Leszczyńskich, Lubomirskich, Potockich, Krasickich aż do Karola Dolańskiego – ostatniego właściciela, dzierżącego posiadłość do 1945 roku. 

DSC05741

Zamek w Baranowie Sandomierskim. 

 Dwa wielkie pożary poważnie nadwyrężyły budowlę, a przede wszystkim zniszczyły przebogate wnętrza. Na szczęście kolejne wojny obeszły się z zamkiem łagodnie. Ostatni właściciel hr. K. Dolański zlecając projekt odbudowy samemu K. Stryjeńskiemu pisał; „ jest wielką rękojmią, że artystyczna strona cennego zabytku będzie uszanowaną i zachowaną’’.

Po wojnie niewątpliwe zasługi dla ratowania Baranowa miały kombinaty siarkowe w Tarnobrzegu i Machowie, które w części podziemnej zorganizowały muzeum siarki.

 

DSC05757

Członkowie Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół" na dziedzińcu zamku w Baranowie.

W drodze powrotnej do Dynowa autobus zamienił się w scenę estradową, bo były występy zespołów śpiewaczych i solistów, popisy gawędziarzy, debiut dziecięcego trio. Szkoda, że taki piękny dzień minął szybko i jak wszystkie inne – bezpowrotnie. Pozostały wspomnienia i liczne zdjęcia.

Fachowe oprowadzanie, fakty, anegdoty i ciekawostki podawała zwiedzającym nieoceniona Pani Przewodnik – Józefa Ślemp. 

Piękne zdjęcia wykonali Panowie Patryk Michalik i Antoni Iwański.

DZIĘKUJEMY w imieniu wszystkich uczestników eskapady.

 Krystyna Dżuła

 

Autor zdjęć: Patryk Michalik